poniedziałek, 12 września 2011

Z Pamiętnika Matki Polki...


  Z Pamiętnika Matki Polki...


Poniedziałek:
Poszłam do doktora, żeby mi co dał, bo na więcej dzieci nas z Zenusiem nie stać. Najpierw spytał, jak mi się układa współżycie, więc powiedziałam, że normalnie: ja się układam, a Zenek se współżyje. Doktor dał mi różne tabletki i gumkę dla Zenusia. Potem polecił mi kalendarzyk małżeński. Chciałam kupić w kiosku, ale mieli tylko orbisowski.
I jeszcze doktor założył mi taką fikuśną spiralkę….

Wtorek:
Zenuś se pofolgował. Tylko z roboty wrócił, od razu za figle się chwycił. Śmiechu miałam co nie miara, bo przy tym figlowaniu spirala puściła i Zenusiem o tapetę cisnęło.

Środa:
Dziś, jak się Zenuś zabrał do figlowania, to sięgnęłam po prezerwatywę. Nie spodobała mu się ona. Może trzeba było wyjąć ze sreberka??? Teraz mnie uwiera i przy chodzeniu zgrzyta.

Czwartek:
Doktor kazał mi dokładnie liczyć do 28 względem dni płodnych. No to jak wieczorem Zenuś zległ na mnie, zaczęłam liczyć…doliczyłam do 7 i zasnęłam, bo jak człowiek z trzeciej zmiany wróci, to jest taki utyrany, że tylko by spał.

Piątek:
Wzięłam tabletkę. Zleciała mi po ciemku na dywan. Zaczęłam szukać, a że się przy tym szukaniu wypięłam, Zenuś na nic nie czekał. Zaszedł mnie od tyłu. Co te chłopy w tym widzą???

Sobota:
Wetknęłam se takie dwie śmieszne pianki. Dwie na wszelki wypadek. Ale się Zenuś przeląkł!!! Jak się spieniły, to pomyślał, że to jaka choroba, albo, że tymi piwami pryska, co ich wcześniej osiem wypił, bo go po wódce suszyło.

Niedziela:
W telewizji pani poseł Labuda mówi o minionym okresie. Szczęściara!!! A mnie się spóźnia.

Poniedziałek:
Doktorzy znają swój fach! Ten mój mówił, żebym względem kontroli zaszła do niego za tydzień. Tydzień minął, no i zaszłam, tylko że nie do doktora, ale jak zwykle. Co ja teraz pocznę? Zenuś mówi, że pewnie chłopaka.