poniedziałek, 14 marca 2011

Staszek i jego Harley..

Staszek był wielkim pasjonatem motorów.Miał harleya-najważniejszą rzecz w swoim życiu! Dbał o niego,pucował wazeliną do połysku,niemalże nosił na rękach,bez mała spał z nim nawet. Któregoś dnia,dziewczyna zaprosiła go na niedzielny obiad do swojego domu.
 -Stasiu-powiedziała-znamy się już dwa tygodnie.Chciałabym,żebyś poznał
moich rodziców.
-Czemu nie-odparł Staś
 Nadeszła niedziela,Staś wyprowadził motor z garażu,wyciągnął pudełko z wazeliną,szmatkę i dalejże glancować!
 I tak przy tym wazelinowaniu zastało go południe.Jeszcze tylko ostatni
rzut oka na motocykl,mała poprawka wazelinka...i....Staś z harley-em byli
gotowi!
Podjechał pod dom dziewczyny,ustawił motor przed oknem salonu i zapukał...
 -Witaj Stasiu-dziewczę promieniało szczęściem-Wejdź,zaraz będzie obiad.
 Muszę cię jednak uprzedzić o pewnym zwyczaju,panującym od dawna w naszej rodzinie.
Otóż przy obiedzie,kto się pierwszy odezwie,ten garnki zmywa.
-Nie martw się...
-Staś nie był w ciemię bity-jestem małomówny z natury.
Zasiedli do stołu.Mama,tata,dziewczę i Staś.
Rozmowa nie "kleiła się",co zresztą było do przewidzenia
Matka patrzy na Stasia i myśli:
 -Ale wstyd!Taki sympatyczny chłopiec,a my tu ani słowa z nim nie
zamieniamy!
Co sobie o nas pomyśli?
Zapytałabym go o rodzinę,o mamę,tatę,o ogród,o rodzeństwo,ale nie mogę,bo będę garczki zmywać...
Ojciec siedzi,ani be ani me i myśli:
-q***a obora jak nieszczęście!Zagadałbym do chłopaka,zapytałbym gdzie pracuje,czy lubi piwko,sport i wędkarstwo,ale jak!???
Powiem coś,to mnie stara do garów wypieprzy...
Panienka siedzi jak na szpilkach i myśli:
-Niechże ktoś coś powie wreszcie i pójdzie myć te garczki,a my wtedy na
górę i ramtaram tamtam...
Staś dzielnie siedzi i milczy!Nie mówi nic,bo garczków myć tez nie lubi...a
tu nagle..patrzy w okno...a za oknem pada deszcz!!!!!!!
 -Jezuuuuuu-myśli Staś-MOTOR!!!!!
Nie wie co robić.Nie przeprosi,bo pójdzie do garów,a harleya rdza zeżre!
Rozejrzał się Stach...i dawaj panienkę na stół!
Kieckę w górę i jedzie ja od tyłu.
 -ktoś pęknie i coś powie-myśli-on do garów a ja do motoru!!!!!
Skończył Stasiek,siadł i ...nic!
Cisza jak makiem zasiał...
Dziewczę zawstydzone oczy spuściło i myśli:
 -Co ten Stasiek taki napalony???Mógł przecież poczekać aż pójdziemy na górę...jak ja się teraz wytłumaczę rodzicom?I kiedy mam to zrobić? Przecież
nie teraz,bo jak się odezwę,to pójdę garczki myć...poczekam...
Matka siedzi oczom nie wierzy i myśli:
 -Co to za bydle moja córka do domu przyprowadziła???Jak on mógł moją córkę tak potraktować???Powiem mu co o nim myślę,ale później,bo jak się pierwsza odezwę,to będę musiała garczki myć...
Ojciec siedzi,ślepia wlepił w Staśka i myśli:
 -O ten sk***yn j***y ch*j pie*****ny w d**ę k***y...!!!!!!!!Przecież go
s***a za***ię!
Powiem mu co o nim myślę,ale później bo jak się mam pierwszy odezwać???
Deszcz leje jak z cebra,Stasiek załamka,nie wie co począć...na dodatek
grad się zaczął wali w harleya jak w bęben...
 -CO ROBIĆ !!!!-myśli....
I dalejże matkę na stół,kieckę matce w górę i jedzie ja od tyłu
 -Stary nie wytrzyma i coś mruknie przynajmniej-myśli Stach
-Stary do garów,a ja do motora!!!
Skończył,siadł....i dalej cisza....nic...
Dziewczyna patrzy na Stacha i myśli:
 -Co za potwór z niego,samiec niewyżyty?????
Najpierw mnie,potem moja matkę?????Zrywam z nim ale powiem mu to po
obiedzie,bo będę musiała garczki myć,jak się odezwę pierwsza...
Matka siedzi,czerwona jak buraczek i myśli:
-Nawet niezły ten chłopiec...i jaki ...PRĘŻNY...źle go oceniłam...co sobie
jednak mój stary pomyśli????Powinnam się jakoś wytłumaczyć...
ale może później,bo będę musiała garczki myć....
Ojciec siedzi,oczy przeciera,piana na pysku,ale twardziel z niego więc
milczy i tylko myśli:
 -Zabije go,to pewne.Ale po obiedzie,bo teraz jak się odezwę,to pójdę
garczki myć... 
Grad,ulewa,burza z piorunami,wichura przewróciła motor Stacha prosto w
potężna kałużę,pełna błocka,wody i wszelakich śmieci.
Stach oczami duszy widzi rdzę pożerającą jego ukochanego harleya... 
NIE WYTRZYMAŁ WSTAŁ I MÓWI:
 -Macie może wazelinę????????
Ojciec zrobił oczy jak denka od kufla,wstaje i mówi:
-To ja już pójdę i umyje te garczki...